Czy grożą nam bieda-emerytury?

przez Wojciech Paczos

O tym, czy grożą nam biedaemerytury i jak możemy się przed nimi uchronić pisze dr Wojciech Paczos, makroekonomista z Instytutu Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk (INE PAN).

System emerytalny w Polsce opiera się na zasadzie zdefiniowanej składki, co oznacza, że wysokość emerytury jest uzależniona od sumy odłożonych składek oraz waloryzacji, która powinna odpowiadać wzrostowi gospodarczemu. Z drugiej strony to system repartycyjny, w którym zebrane składki wypłacane są natychmiast jako świadczenia dla obecnych emerytów. W tym ujęciu wysokość naszej emerytury zależeć więc będzie nie tylko od sumy naszych składek, ale też od tego jak długo będziemy emeryturę pobierać i tego, co się będzie działo z gospodarką w przyszłości. Kryzys demograficzny, możliwość unikania składek i oraz niski względem oczekiwanego dalszego trwania życia wiek emerytalny (szczególnie u kobiet) będą prowadzić do sytuacji, w której coraz więcej osób będzie zmuszonych do życia na minimalnej emeryturze. Czy rzeczywiście grożą nam biedaemerytury?

Tak. Istnieją jednak sposoby, by temu zapobiec.

Struktura polskiego systemu emerytalnego

System opiera się na zasadzie repartycji, co oznacza, że pieniądze wpłacane przez obecnych pracujących nie są odkładane na indywidualnych kontach – choć tak to wygląda z punktu widzenia uczestnika systemu. Z punktu widzenia działania systemu są one natychmiast przekazywane na wypłaty bieżących świadczeń dla emerytów. Zapisy na indywidualnych kontach emerytalnych są… no właśnie – zapisami. Mają one zapewnić, że obecny składkujący, w czasie swojej emerytalnej przyszłości, otrzyma sprawiedliwy udział w podziale przyszłych składek. Ten „sprawiedliwy” udział wynikać będzie to nie tylko z sumy odłożonych składek, ale również z tego, co w czasie składkowania i pobierania świadczeń będzie działo się z gospodarką – jeśli PKB będzie rosło, to emerytura powinna być wyższa niż suma odłożonych składek – nasze składki uprawnią nas do uczestnictwa w podziale w większego tortu. Na poziomie indywidualnym ten wzrost zapewniany jest przez mechanizm waloryzacji.

W takim systemie wysokość naszych przyszłych emerytur zależy od czterech czynników:

  1. Wysokości odprowadzonych składek – im więcej dana osoba wpłaci do systemu w trakcie swojej kariery zawodowej, tym wyższe świadczenie otrzyma. Składka wynosi 19,52% podstawy wymiaru wynagrodzenia i jest dzielona na część finansowaną przez pracownika i pracodawcę.
  2. Okresu składkowego – im dłużej dana osoba odprowadza składki, tym większy kapitał emerytalny zgromadzi. Osoby przechodzące na emeryturę po krótkim okresie składkowania otrzymują niższe świadczenia.
  3. Waloryzacji składek – zgromadzone składki są co roku waloryzowane w oparciu o wskaźnik wzrostu funduszu płac (czyli części PKB przypadającej w udziale pracownikom). Mechanizm ten sprawia, że nominalna wartość oszczędności emerytalnych rośnie w tempie wzrostu wynagrodzeń.
  4. Oczekiwanej dalszej długości życia – wysokość emerytury wyliczana jest poprzez podzielenie zgromadzonego kapitału przez przeciętną dalszą długość życia dla danego rocznika. Oznacza to, że im dłuższa przewidywana długość życia, tym niższa miesięczna emerytura.

Uproszczone równanie określające wysokość emerytury w polskim systemie emerytalnym wygląda więc następująco:

Emerytura = suma składek * wzrost funduszu płac / długość życia na emeryturze

Wydłużanie się życia przy jednoczesnym spadku liczby pracujących działa w systemie emerytalną na naszą niekorzyść, obniżając wysokość świadczeń emerytalnych. Jeśli w gospodarce liczba składkowiczów spadnie, a liczba emerytów wzrośnie, to w powyższym równaniu wzrost funduszu płac może być niski, a nawet ujemny – co wprost będzie prowadzić do niskich emerytur. Rząd może temu próbować zapobiegać przez zadekretowanie – mimo sytuacji gospodarczej – dodatniej waloryzacji, ale to doprowadzi do innego problemu – niezbilansowania systemu, czyli konieczności dokładania do systemu emerytalnego z budżetu państwa.

Dopłaty do systemu emerytalnego pochodzą z budżetu państwa, czyli z podatków płaconych przez pracujących. Oznacza to, że obecne pokolenia nie tylko finansują świadczenia dla obecnych emerytów, ale również narażają się na ryzyko, że ich własne emerytury będą znacznie niższe.

Luka emerytalna kobiet

Kobiety otrzymują średnio niższe emerytury niż mężczyźni, ponieważ pracują krócej i żyją dłużej. Niższa suma składek oraz dłuższy okres pobierania świadczeń powodują, że różnica między płciami jest znacząca. Wyrównanie wieku emerytalnego mogłoby częściowo rozwiązać ten problem, ale z powodów politycznych i społecznych jest to mało prawdopodobne. Alternatywą jest nie ustawowe, lecz efektywne wydłużenie okresu składkowego poprzez wprowadzenie zachęt do dłuższej pracy – czym bardziej szczegółowo zajmę się w dalszej części.

Emerytura minimalna

Ważnym elementem polskiego systemu jest emerytura minimalna. Może się bowiem zdarzyć tak, że najsłabiej zarabiający odłożą na tyle mało kapitału emerytalnego, że po podzieleniu go przez dalszą oczekiwaną długość życia emerytura wyjdzie bardzo niska. Wtedy jest ona podwyższana do poziomu emerytury minimalnej. Obecnie wynosi ona 1800 zł miesięcznie.  Z punktu widzenia emeryta – to niewiele. Z punktu widzenia systemu – to kosztowne. Emerytura minimalna prowadzi bowiem do niezbilansowania – aby je sfinansować potrzebne są dopłaty z budżetu. Z drugiej strony jest to praktycznie jedyny element redystrybucyjny w systemie: obecny podatnik ma się dokładać do świadczeń dla najuboższych emerytów. Problem w tym, że problem niewystarczającego kapitału emerytalnego będzie dotyczył nie tylko najuboższych, ale również… najbogatszych emerytów.

W Polsce w ostatnich dwóch dekadach, w ramach różnych prezentów wyborczych politycy zwalniali wybrane grupy wyborców z niektórych danin i podatków. Niektóre stosunki pracy były, a niektóre nadal są – nieoZUSowane, czyli zwolnione ze składek emerytalnych.  Skutek jest taki, że wielu pracowników w ogóle nie odkładało, lub odkładało minimalnie niewiele na swoją emeryturę. Oni też nabędą prawa do emerytury minimalnej na którą sami nie odłożą, choć nie dlatego że ich zarobki były niewielkie, tylko dlatego, że skorzystali z legalnej możliwości „ogrania” systemu.

Według niektórych prognoz, łącznie z powodu niskich zarobków, krótkiego okresu składkowania i unikania składkowania w ogóle – aż 70% roczników urodzonych w latach 70. i 80. nie odłoży wystarczającego kapitału i będzie pobierać emeryturę minimalną. Kwota 1800 zł miesięcznie to niewiele. Wprawdzie będzie ona waloryzowana, i gdy roczniki z lat 70. i 80. osiągną wiek emerytalny to kwota będzie wyższa, ale wyższe będą też ceny w sklepach i średnie zarobki nowych pokoleń pracujących. W dużym uproszczenie można przyjąć, że nasza przyszła emerytura minimalna będzie miała podobną siłę nabywczą co obecna.

Demografia i jej wpływ na emerytury

Jednoczesny spadek liczby pracujących i wzrost liczby emerytów stanowić będzie podwójne uderzenie w wysokość naszych emerytur. Spadek liczby pracujących będzie zmniejszał bieżące wpływy do systemu, a wzrost liczby emerytów sprawi, że te wpływy będzie trzeba podzielić na większą liczbę osób. Należy podkreślić, że nie jest zagrożenie dla systemu – jest on stabilny właśnie dzięki temu, że wysokość emerytury ma bilansować wypłaty z wpłatami. Kryzys demograficzny będzie wywierał więc negatywną presję na wysokość emerytalnych świadczeń – na tym polega jego zagrożenie dla nas.

Kryzys demograficzny nie występuje jednak w izolacji. Jednocześnie działają czynniki, które łagodzą jego negatywny wpływ na świadczenia w systemie emerytalnym. Tym podstawowym mechanizmem jest wzrost gospodarczy, a w szczególności wzrost produktywności. Być może przyszłych pracujących będzie mniej niż obecnych, ale jeśli będą wysoko produktywni, czy to dzięki stabilnemu rozwojowi polskiej gospodarki, czy też dzięki „rewolucji sztucznej inteligencji”, to ich wpłaty do systemu emerytalnego będą i tak wysokie.

Drugi mechanizmem działającym w tym samym kierunku jest zależny od polityki naszego państwa – polityki migracyjnej. Ubytek w liczbie pracujących wynikający ze spadającej liczby urodzeń gospodarka może kompensować importem rąk do pracy i talentu z zagranicy. Jednak aspekt emerytalny to tylko jeden z wielu wymiarów tematu migracji, więc wymaga nie tylko spójnej polityki migracyjnej, ale i szerokiego konsensusu społecznego.

Jakie działania mogą zapobiec bieda-emeryturom?

Poza dwoma działaniami wymienionymi powyżej polityka gospodarcza może podjąć jeszcze jedno działanie, które może zmniejszyć, a nawet całkiem odwrócić dotkliwość problemu bieda-emerytur. To działania wynikające wprost z równania wysokości emerytury, które przedstawiłem we wcześniejszej części artykułu i jest nim podniesienie efektywnego wieku przechodzenia na emeryturę. To działanie z największym potencjałem z dotąd wymienionych, bo będzie działać podwójnie – z jednej strony wydłuży ono okres składkowania, więc zwiększy sumę odłożonych składek, a z drugiej strony skróci czas pobierania świadczeń. Te mechanizmy działają najsilniej właśnie pod koniec okresu aktywności zawodowej. Na przykład, z aktuarialnego punktu widzenia, opóźnienie przejścia na emeryturę na przykład z 60 do 65 lat może podwyższyć przyszłą emeryturę nawet o 1/3.  Mechanizm ten wydaje się kreować silne bodźce do opóźniania wieku przejścia na emeryturę już w obecnym systemie, lecz w praktyce praktycznie nie działa. Próba podniesienie ustawowy wieku emerytalnego została przez społeczeństwo oprotestowana, a przez polityków cofnięta i dziś faktyczny średni wiek przechodzenia na emeryturę jest zbliżony do ustawowego (w 2022 było to 60,6 wśród kobiet i 65,2 wśród mężczyzn).


Zdaję sobie sprawę, że podwyższenie ustawowego wieku jest dzisiaj w Polsce politycznie niemożliwe, ale można zaprojektować takie działania, które zachęcą pracowników do dobrowolnego opóźniania wieku przechodzenia na emeryturę i wesprą ich w decyzji – przede wszystkim przez ofertę sensownej gwarancji zatrudnienia. Paradoksem jest, że mamy dziś w Polsce rozwinięty system przedemerytalnej ochrony pracowników, ale żadnego systemu ochrony po-emerytalnej – po osiągnięciu ustawowego wieku emerytalnego pracodawca może pracownika po prostu zwolnić.

Rozwiązaniem, które jest moim autorskim pomysłem, a które mogłoby skutecznie wpłynąć na poprawę sytuacji w systemie emerytalnym byłoby wprowadzenie nowego mechanizmu – emerytury „wyższej minimalnej”. Koncepcja ta zakłada, że osoby, które zdecydują się pozostać na rynku pracy dłużej niż przewiduje obecny ustawowy wiek emerytalny, otrzymywałyby wyższe świadczenie minimalne. Takie rozwiązanie nie wymagałby administracyjnego podnoszenia wieku emerytalnego (które oceniam, że jest dziś politycznie niemożliwe) lecz działałby na zasadzie zachęty do dłuższego okresu składkowania. Wprowadzenie tego mechanizmu mogłoby zmniejszyć lukę emerytalną między kobietami a mężczyznami oraz poprawić bilans finansowy systemu, ponieważ dłuższy okres aktywności zawodowej oznacza większą sumę odprowadzonych składek.

Aby mechanizm ten był skuteczny, emerytura „wyższa minimalna” powinna być powiązana nie tylko z wiekiem, ale przede wszystkim z okresem składkowania, czyli ze stażem pracy. Oznaczałoby to, że świadczenie przysługiwałoby osobom, które odprowadzały składki przez określony czas, a nie tylko tym, które osiągnęły określony wiek. Wymagany staż pracy mógłby być określany jako procent oczekiwanej długości życia – na przykład 55% dla kobiet i 60% dla mężczyzn. Taki model byłby bardziej sprawiedliwy i uwzględniałby zmieniającą się długość życia obywateli. Dzięki temu system dostosowywałby się do zmian demograficznych, zapewniając stabilność finansową i jednocześnie motywując pracowników do dłuższego pozostania na rynku pracy.

Istotnym aspektem tego rozwiązania jest również odpowiednie ustalenie wysokości „wyższej minimalnej” emerytury. Powinna ona być wystarczająco wysoka, aby skutecznie zachęcać do dłuższej pracy, ale jednocześnie na tyle umiarkowana, aby nie generować dodatkowego obciążenia dla systemu emerytalnego. Szacuję, że optymalnym poziomem byłoby świadczenie o około jedną trzecią wyższe od standardowej emerytury minimalnej. Taki mechanizm mógłby skutecznie wpłynąć na poprawę sytuacji finansowej przyszłych emerytów, a jednocześnie nie prowadziłby do dalszego zwiększania deficytu w systemie.

Podsumowanie

Obecna struktura polskiego systemu emerytalnego prowadzi do coraz większego ryzyka bieda-emerytur. Problemy z unikaniem składkowania, niskim wiekiem pobierania świadczeń i demografią oraz nierównościami w świadczeniach między kobietami a mężczyznami powodują, że przyszłe emerytury mogą być znacznie niższe niż oczekują tego uczestnicy systemu.

Powyższy tekst można w całości na Portalu Polskiej Akademii Nauk.


Teksty takie jak ten powstają dzięki wsparciu naszych patronów. Jeśli nasza misja jest Ci bliska, możesz zostać jednym z nich lub zachęcić do tego znajomych.

Podobne opinie i ekspertyzy

Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Akceptuję Polityka prywatności