Jak Polska radzi sobie z II falą koronawirusa? Rząd ogłosił kolejną tarczę antykryzysową – rozmowa w TOK FM

przez Wojciech Paczos

30 listopada dr Wojciech Paczos był gościem redaktora Jakuba Janiszewskiego w TOK FM. Wojtek mówił o tym, w jaki sposób zamykać gospodarkę, aby skutecznie zatrzymać transmisję wirusa, czy ogłoszona niedawno tarcza antykryzysowa jest wystarczająca i dlaczego należy myśleć o otwarciu szkół.

Jak przyznał nasz ekspert, nowa tarcza kryzysowa jest niezwykle mała w porównaniu do tej, którą rząd wprowadził wiosną. Jest to spory problem i wiele wskazuje na to, że częściowe zamknięcie gospodarki utrzyma się na tyle długo, że rząd będzie zmuszony znacząco rozszerzyć pakiet ratunkowy.

„Ja bym powiedział, że to przyduszanie gospodarki to takie sprzątanie po pożarze. Ale kiedy trwa pożar, to trzeba go gasić, a nie planować, w jaki sposób po nim posprzątamy. To przewlekłe przyduszanie gospodarki, zniechęcanie do wychodzenia z domu, zniechęca ludzi jedynie do działań rządu. To jest największy problem tego rządu, tej tarczy i tych działań, że tak naprawdę nikt nie wie, jaki jest plan, jaka jest strategia, co działa, co nie działa. Mało tego, jestem pewien, że rząd też tego nie wie, bo nie zbiera danych. Należy zamykać te branże, w których prawdopodobieństwo zakażenia jest największe. Żeby to wiedzieć, trzeba zbierać dane na temat osób zakażonych i osób zdrowych, żeby porównać wzorce zachowań – gdzie te osoby się zaraziły. To jest takie działanie po omacku, zamykanie tego, co popadnie. Raz baseny, raz szkoły, raz lasy. Z drugiej strony otwierają się te branże, które są sobie w stanie to wylobbować, np. galerie handlowe, choć ich działalność bez większych strat można by przenieść do internetu, podczas gdy działalności szkół nie da się przenieść do internetu. Rząd nie buduje zaufania do swoich działań, nie przedstawia analiz.

Od początku pandemii dokonano skokowego postępu w dziedzinie epidemiologii i ekonomii. Pora, żeby zacząć opierać działania na badaniach naukowych, a nie tylko na intuicji i wyobrażeniach.

Jeden z podstawowych wniosków, jakie wysnuła ekonomia, jest taki, że lockdown powinien być krótki i intensywny. Intensywny, aby udało się przerwać transmisję wirusa, na tyle długi, żeby to się udało, ale na tyle krótki, żeby nie włączać tych mechanizmów z jednej strony, bo one obniżają skuteczność lockdownu. Jeśli nie wiemy, co się dzieje, jeśli branże zaczynają kombinować, ludzie są zmęczeni i zniechęceni chaotycznymi działaniami rządu, to ten lockdown będzie dużo mniej skuteczny.” – mówił Wojtek pytany o to, jaka forma lockdownu jest najskuteczniejsza.

Na koniec nasz ekspert zwrócił uwagę na rzadko dyskutowany w kontekście ratowania gospodarki problem zamknięcia szkół. Odniósł się także do podpisanego przez kilkoro członków Dobrobytu na Pokolenia apelu w tej sprawie:

„Grupa społeczna, która najbardziej cierpi na lockdownie i ma najmniejszą szansę wylobbowania sobie czegoś to dzieci. Od dziesięciu miesięcy praktycznie nie uczestniczą [one] w nauce w normalnym trybie, być może sięgnie to roku. Wiemy z badań, że przerwa w nauce skutkuje dużo niższą pensją przez całe życie. Niższe pensje to mniejszy wzrost PKB i mniejszy wzrost dobrobytu przyszłego pokolenia.

Wiemy z badań, że w czasie nauczania zdalnego dzieci spędzają na nauce połowę czasu, który spędzały w szkole. Jeszcze większym problemem jest fakt, że dzieci się nie spotykają, nie budują tak zwanych kompetencji miękkich, umiejętności życia w społeczeństwie. To szczególnie istotne u dzieci poniżej dziesiątego roku życia. Wszystkie te umiejętności przekładają się później na to, jaki mamy wzrost gospodarczy. W związku z tym w Rzeczpospolitej ukazał się apel ekonomistów o wypracowanie jakiejkolwiek strategii dla edukacji, pomysłu, w jaki sposób szkoły mają się otwierać i funkcjonować dalej.

O ile wiosną wszystkie kraje działały trochę po omacku i istniało ryzyko, że transmisja w szkołach jest bardzo silna, o tyle teraz wiemy, że tak nie jest. W Polsce oczywiście nie wiemy, bo nie zrobiono żadnych badań przesiewowych. Z badań wynika też, że dzieci poniżej 10 roku życia w bardzo małym stopniu przenoszą wirusa, a to one najwięcej stracą na zamknięciu szkół. Apel jest o to, żeby te najmłodsze dzieci jak najszybciej wróciły do szkół w odpowiednim reżimie sanitarnym, a po drugie, żeby powstał jakiś plan na to, jak edukacja zdalna będzie działać. Wysłanie wszystkich dzieci do domu nie jest sposobem na funkcjonowanie nauki. Na tym powinna się skupiać ta tarcza, a tego tam w ogóle nie ma.”

Cała rozmowę dostępna jest dla abonentów na stronie TOK FM.

Apel ekonomistów w sprawie edukacji można przeczytać bez żadnych opłat na stronie Rzeczpospolitej.

Podobne opinie i ekspertyzy

Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Akceptuję Polityka prywatności