Budowa mieszkań na tani wynajem? Są lepesze i skuteczniejsze rozwiązania – Wojciech Paczos dla OKO.Press

przez Wojciech Paczos

Poniżej zamieszczamy wywiad na temat polityki mieszkaniowej, którego udzielił dr Wojeciech Paczos Adamowi Leszczyńskiemu z OKO.Press Zachęcamy do przeczytania całego wywiadu.


***

Adam Leszczyński: Lewica obiecuje budowę 300 tys. mieszkań na tani, długoterminowy wynajem. Czy to jest rozwiązanie polskiego problemu mieszkaniowego?

dr Wojciech Paczos: Nie. Uważam, że to nie jest realistyczny pomysł, ale przede wszystkim uważam, że nie jest sensowny.

Dlaczego?

Z czterech powodów. Pierwszy: tych mieszkań będzie mniej, niż wynoszą potrzeby.

Nawet jeżeli uznamy, że realistyczne jest zbudowanie stu tysięcy, to ciągle jest to kilka, może kilkanaście procent potrzeb.

Od czegoś trzeba zacząć. To lepsze niż zero.

Te pieniądze można lepiej wydać. Uważam że są lepsze sposoby na rozwiązanie tego problemu. Zaraz do tego wrócę.

Kolejka więc zawsze będzie za długa. Bez względu na to, ile mieszkań się wybuduje, zawsze będzie więcej chętnych do taniego wynajmu niż mieszkań. W Wielkiej Brytanii aż jedna trzecia wszystkich mieszkań to lokale na publiczny najem — i jest ich za mało, czeka się po kilka lat. W jaki sposób kilkanaście razy mniej mieszkań miałoby zaspokoić potrzeby mieszkaniowe w Polsce? Nie ma takiej możliwości.

Dlatego będzie więcej niezadowolonych niż zadowolonych z tego pomysłu. Zawsze będzie wrażenie, że ludzie raczej tych mieszkań nie dostają niż dostają.

Ktoś je jednak dostanie…

Zgubią się w tłumie tych, co nie dostali. A do tego będą sfrustrowani latami czekania – nikt nie będzie zadowolony.

Drugi problem: to szalenie niesprawiedliwy program. Nie startujemy w Polsce od zera, funkcjonujemy w pewnej rzeczywistości gospodarczej i historycznej. Historycznie w Polsce wykształcił się system własnościowy. Ambicją jest mieć mieszkanie na własność. Ci, którzy osiągnęli jakiś sukces życiowy, to mieszkanie mają. I odwrotnie – własne mieszkanie jest symbolem sukcesu. Zmienianie teraz tego systemu będzie rozumiane jako „zaproponujmy nowym pokoleniom, żeby tego sukcesu nie odnosiły”.

Ludzie będą woleli mieć mieszkanie na własność, skoro to się kojarzy z sukcesem i statusem?

Tak. Oczywiście, będą zgłaszali popyt na te mieszkania na wynajem – z braku alternatyw. Ale nie będzie to zaspokojenie ich ambicji i aspiracji, zwłaszcza, że ich rodzice i dziadkowie te mieszkania mają.

Nie chcę wchodzić w dyskusję, czy polityka mieszkaniowa w poprzednich dekadach była słuszna i czy np. prywatyzacja mieszkań spółdzielczych to był dobry pomysł. Dużo ludzi w Polsce dostało jednak możliwość w miarę taniego wykupu mieszkania, w którym mieszkało. Trzeci problem: budowa mieszkania to dopiero pierwszy krok.

Ktoś tymi mieszkaniami na tani wynajem będzie musiał zarządzać przez kilkadziesiąt lat. Trzeba je remontować, naprawiać, przycinać krzaczki, wywozić śmieci.

Chcesz powiedzieć, że to będzie deficytowe? Że do utrzymania tych mieszkań trzeba będzie stale dopłacać z podatków?

Oczywiście, ale chodzi mi o jeszcze coś innego. Zarządzanie zasobem mieszkaniowym to nie są kompetencje, które, w mojej ocenie, powinno mieć państwo. Ma już je sektor prywatny. Po co to dublować? Czwarty problem wiąże się z trzecim: mieszkania publiczne są właściwie zawsze mniej zadbane niż prywatne.

Po pierwsze dlatego, że zarządzający nimi zwykle nie mają kompetencji do zarządzania. Po drugie o własność prywatną po prostu dba się inaczej niż o publiczną.

Można oczywiście opowiadać, że teraz będzie inaczej, ale jednak zawsze i wszędzie tak to właśnie wygląda. W Wielkiej Brytanii mieszkania spółdzielcze, które zostały sprywatyzowane, na rynku wtórnym są sprzedawane 30, 40 czy 50 proc. taniej niż podobne mieszkania, pochodzące z zasobu prywatnego od początku. Dlatego, że są gorszej jakości. Często źle wietrzone, zagrzybione, mocno zniszczone.

Tego zjawiska akurat w Polsce nie ma. U nas mieszkania z rynku wtórnego sprzedają się w bardzo podobnych cenach do mieszkań z rynku pierwotnego.

Dlatego, że u nas wszystkie są prywatne?

Tak myślę. Wreszcie piąty problem…

…miały być cztery?

Jest ich dużo! Program budowy 300 tys. mieszkań na wynajem to polityka niespójna w czasie.

Coś, co wydaje się optymalne dzisiaj, w przyszłości może się okazać nieoptymalne. Dziś wydaje nam się, że optymalne jest wybudowanie mieszkań. Kiedy już one powstaną, jakiś przyszły rząd będzie miał ogromną pokusę, żeby je sprywatyzować, bo to pozwoli im wygrać wybory.

Wolę nazwać to ryzykiem politycznym. Presja na prywatyzację ze strony lokatorów będzie duża. Trudno sobie wyobrazić, że jakiś polityk z tego nie skorzysta. Ale czy to powinno być argumentem za tym, żeby publicznych mieszkań nie budować?

Tak uważam. Trzeba brać pod uwagę ograniczenia, które stwarza polityka. Dobra polityka publiczna musi być odporna na przyszłe pokusy.

Przeczytaj także:

Jak uniknąć gettoizacji?

Ile budowa tych mieszkań mogłaby kosztować?

Na pewno mówimy o dziesiątkach miliardów złotych rocznie. Można te pieniądze lepiej wydać na rozwiązanie problemu mieszkaniowego. Można też spróbować cofnąć się o krok i pomyśleć o mądrych regulacjach rynku mieszkaniowego – rozwiązania, które za chwilę zaproponuję byłyby w ogóle neutralne dla budżetu.

Zwrócę uwagę jeszcze na jedną rzecz, która lewicę powinna szczególnie obchodzić. To społeczny problem znany w krajach zachodnich od dawna. Budowanie mieszkań na tani wynajem powoduje gettoizację. W jednym miejscu spotykają się ludzie mniej zamożni, a ludzie bardziej zamożni zaczynają uciekać z tych miejsc.

Wolny rynek mieszkaniowy do tego nie prowadzi? Bogaci mieszkają w dobrych dzielnicach, biedni — w złych.

Dlatego odchodzi się od budowania dzielnic o jednolitym składzie społecznym.

Świetny pomysł, tylko jak to zrobić?

Jeżeli faktycznie nowy rząd — z Lewicą w składzie — chciałby dostarczać tanie mieszkania na wynajem, można to zrobić lepiej, niż za pomocą państwowego dewelopera. Można to zlecić rynkowi przez odpowiednie regulacje.

Dalszą cześć, znajdziecie na stronie OKO.Press, gdzie wywiad ukazał się w oryginale.

***

Teksty takie jak ten powstają dzięki wsparciu naszych patronów. Jeśli nasza misja jest Ci bliska, możesz zostać jednym z nich lub zachęcić do tego znajomych

Podobne opinie i ekspertyzy

Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Akceptuję Polityka prywatności