Czym jest greedflation? – Wojciech Paczos w rozmowie z Pawełem Wojciechowskim

przez Wojciech Paczos

 

 

Czym jest greedflation? – na ten temat rozmawiali:

Dr Wojciech Paczos  – makroekonomista, wykładowca w Cardiff University i adiunkt w Instytucie Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk (INE PAN), jest jednym z założycieli grupy eksperckiej Dobrobyt na pokolenia.

Prof. Paweł Wojciechowski – ekonomista, były minister finansów i podsekretarz stanu w MSZ, ambasador Polski przy OECD, prezes kilku firm rynku finansowego, w tym PTE Allianz Polska S.A. Pracuje w londyńskiej firmie konsultingowej Whiteshield. Jest przewodniczącym Rady Programowej Instytutu Finansów.

Zapraszamy do przeczytania transkrypcji wywiadu.


***

 P.W.: Greedflation, po polsku chciwflacja. Czy to jest spirala? I czy w ostatnich latach przedsiębiorcy w Polsce podnosili ceny powyżej inflacji z chciwości?

WP.: Odwrócę pytanie: dlaczego przedsiębiorcy nie podnoszą cen z chciwości cały czas? Przecież motywuje ich zysk. Po to zakładają firmy i sprzedają produkty na rynek – żeby zarobić. Wiadomo, że korzystniej jest zarobić więcej niż mniej. Więc dlaczego przedsiębiorcy nie podnoszą cen bez przerwy? Ponieważ rynek na to nie pozwala. I stoi za tym mechanizm konkurencji.

Czyli jeśli podniesiemy ceny za wysoko – klienci będą niezadowoleni, nie kupią tego produktu, kupią inne.

Czyli wylatujemy z rynku. Rzecz się ma nieco inaczej w przypadku monopoli. Monopol może mieć wyższe ceny, niż byłoby to w przypadku, gdyby miał konkurencję, ale przecież nie może mieć nieskończenie wysokich ceny, bo klienci po prostu przestaną kupować określony produkt i przerzucą się nie na podobny, tylko na jakiś zupełnie inny. Np. jeśli kolej będzie bardzo droga, po prostu przestaniemy nią jeździć. Jeśli mówimy o chciwości i inflacji z chciwości, jeśli oceniamy i mamy jakieś intuicje, że coś tu jest nie tak i coś poszło nie tak, to chyba przede wszystkim widzimy problem z rynkiem i z mechanizmami, które do tego doprowadziły i dopuściły. To jest jedna rzecz. Ale druga rzecz, która wydaje mi się kluczowa w tym przypadku, to dlaczego wydarzyło się to w ciągu ostatnich 2-3 lat? A dlaczego nie wcześniej?

Podam kontr przykład. Pandemia. Chcielibyśmy o niej zapomnieć, ale pamiętamy, co się działo na półkach sklepowych. Słynne wykupywanie papieru toaletowego? Mamy gigantyczny popyt, brakuje podaży, bo moce produkcyjne nie wyprodukują tyle papieru toaletowego w bardzo krótkim okresie. To podręcznikowy przykład na to, żeby po prostu podnieść ceny i więcej zarobić. Ale to się nie działo. Nie było tego mechanizmu w czasie, kiedy podręcznikowo powinien był wystąpić. I tu moim zdaniem odpowiedzią jest inflacja. Nigdzie nie było przyzwolenia społecznego na to, żeby stosować takie praktyki, nazwijmy je monopolistyczne. Generalnie nie było oczekiwania, że ceny muszą iść w górę. I dodatkowo myślę, że  przedsiębiorca, który zrobiłby coś takiego, został osądzony od czci i wiary i byłoby o nim głośno w mediach, że korzysta i zarabia na tragedii.

Jak to jest w normalnych czasach versus rosnąca inflacja?

W normalnych czasach, czasach nazwijmy to niskiej inflacji, firmy po prostu mają swoją stałą marżę. To może być 20 proc. Średnio w gospodarce te modele dynamiczne kalibrujemy do marży rzędu 11-12 proc. To jest ten zysk monopolistyczny, czyli zysk ponad koszty krańcowe, który ten monopolista ma.

Jeśli spodziewamy się inflacji na poziomie 2-3 proc., czyli niskiej, to nie ma za bardzo wpływu na marże. Gdy ceny będą rosły w tempie 2-3 proc., to będą rosły koszty w tempie 2-3 proc., a marża będzie dalej  wynosiła 12 proc. Ten efekt zaczyna być bardzo silny powyżej 5 proc. Wówczas marża zaczyna rosnąć. Marże naprawdę potężnie skaczą przy 10-20 proc. inflacji. Zależy od jeszcze oczywiście od tego, jakie są te sztywności cenowe, jaka jest siła tych monopoli. Ale chodzi o to, że ten efekt jest bardzo nieliniowy, czyli marże nie rosną 1:1 z inflacją, tylko rosną wykładniczo z inflacją.

Jakie ma skutki dynamiczne podnoszenie marż?

Wyobraźmy sobie, że inflacja wynosi 0 proc., marże wynoszą 12 proc. i nagle przedsiębiorstwo zwiększa marże do 20 proc. To się odbije na cenach, ale tylko w momencie podwyżki marż. Bo jeśli koszty wynoszą 100, cena wynosi 112, bo firma ma narzut 12 proc. i podniesie ten narzut do 20 proc. – to cena wzrośnie ze 112 do 120 i dalej będzie wynosiła 120. Czyli mamy efekt tylko w jednym okresie, tylko w chwili zwiększenia marż. I podobnie się dzieje w czasach inflacji. Jeśli inflacja oczekiwana wzrośnie z zera do ponad 10 proc., to firma zwiększy marże, w jednym okresie będzie pojedynczy wyskok inflacji, a dalej inflacja wróci do stałego trendu 0 proc. i monopoliści przejmują więcej wartości dodanej. Zmienia się bilans podziału wartości dodanej pomiędzy pracowników a właścicieli kapitału.

Przy czym to jest ciągle efekt tymczasowy. I dlatego, kiedy zapytał Pan, czy istnieje spirala, odpowiadam, że nie znam takiej. To znaczy, znam mechanizm, który mówi, że oczekiwana inflacja powoduje wzrost marż, ale nie widzę, jak miałby działać mechanizm, który by tę pętlę domknął. Załóżmy, że koszty nie rosną i wszyscy podniesiemy nagle ceny – to to jest ciągle pojedynczy efekt. To ciągle nie wyjaśnia, dlaczego miałoby to się dziać non stop. Więc ja nie widzę tej drugiej części pętli. Nie widzę, w jaki sposób zwiększenie marż miałoby wpłynąć na oczekiwania inflacyjne, bo to jest tylko pojedyncza rzecz. Inflacja ma to do siebie, że trwa i trwa. Jeśli ceny w jednym miesiącu wzrosną nawet o 5-10 proc., ale nie ma żadnego mechanizmu, który utrwala ten wzrost cen, a w marżach nie ma tego mechanizmu, to nie widzę dlaczego miałyby rosnąć.

Zjawisko wzrostu marż w czasie inflacji występuje. Tylko, że marże nie są przyczyną inflacji tylko jej skutkiem.

Dokończenie rozmowy na fmc27news.com

 

Podobne opinie i ekspertyzy

Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Akceptuję Polityka prywatności