Wojciech Paczos w TOK FM w rozmowie z Przemysławem Iwańczykiem. Rozmowy można odsłuchać tutaj, a poniżej przestawiamy najważniejsze wypowiedzi.
Brexit to zła inwestycja, ale umowa jest dobra
Na wstępie należy bardzo mocno podkreślić to, co ekonomiści mówili od początku: Brexit to nie jest dobry pomysł. To jest inwestycja z wiadomym, negatywnym zwrotem. To co przez ostatnie dwa lata działo w trakcje negocjacji i w trakcje debaty publicznej w Wielkiej Brytanii to było tylko minimalizowanie strat. Drugą rzecz, którą należy podkreślić, to że umowa, która przepadła w parlamencie, jest obiektywnie niezła. W dobry sposób minimalizuje straty i bilansuje je z zyskami politycznymi – premier May udało się na przykład wynegocjować zamknięcie granic na nowych imigrantów z UE, co było kluczowym tematem kampanii przed referendum, ale utrzymać otwate granice na wymianę handlową.
Po trzecie, mimo, że umowa przepadła w parlamencie to ona jeszcze może wrócić w nowej formie po kosmetycznych zmianach. Poza tym opracowywane sa procedury, które pomogą ustalić jaka jest preferencja większości w parlamencie.
Nie da się uniknąć Brexitu
Parlamentarna inicjawytywa dążąca do uniknięcia Brexitu jest ekonomicznie i politycznie bez znaczenia. Unia Europejska nie wróci do stołu negocjacyjnego, aby na nowo otwierać pozamykane już sprawy – to zwyczajnie niepoważne. Poza tym frakcje w brytyjskim parlamencie i w brytyjskim społeczeństwie są tak mocno okopane na tak skrajnych pozycjach, że żadna nowa umowa z UE nie zadowoli większości.
Wystarczy zadać następujące pytanie: jak musiałaby wyglądać nowa umowa z UE, aby wiekszość w parlamencie opowiadziała się ZA? Nie ma takiej umowy. Skrajna frakcja Torysów chce wyjść bez żadnej umowy. Część Labourzystów, Szkoci i liberałowie chcą albo pozostania w UE albo nowego referendum, więc oni też na żadna nową umowę się nie zgodzą. I wreszcie jest centrum, które jest za obecną umową premier May i nie widzi potrzeby otwierania negocjacji na nowo.
Jak uniknąć impasu?
Zastanówmy się jakie są możliwości wyjścia z tej sytuaji. Teoria ekonomii zna rozwiązania na przełamanie impasu. Intuicyjnie chodzi o to, aby odwrócić logikę i nie zadawać pytania: „Czy jesteś za danym rozwiązaniem?” tylko „Jaka jest akceptowalna alternatywa?” I wtedy otwiera się szerokie pole manewru. Dodatkowo, zamiast jednego rozwiązania należy poddać pod rozwagę wybór spośród kilku opcji.
Zastanówmy się jakie są możliwe rozwiązania. Wbrew pozorom jest ich kilka. Te trzy najbardziej medialne są jednocześnie dosyć skrajne: twardy Brexit bez umowy, umowa premier May albo drugie referendum. Poza tym jest jeszcze opcja „norweska”, czyli Brexit tylko z nazwy (Norwegia jest bowiem z jednolitym rynku i płaci składki do wspólnego budżetu, więc de facto jest w UE, poza tym, że formalnie w niej nie jest.), oraz różne opcje warianty pomiędzy umową premier May a opcją „norweską”. Unia Europejska nie ma powodu nie zgadzać się na te warianty – to tak jakby Wielka Brytania jednostronnie uznała, że chce większej, a nie mniejszej integracji, niż ta wynegocjowana w umowie.
Teoria ekonomii mówi też jak należy takie głosowanie przeprowadzić. Zamiast głosować za/przeciw parlamentarzyści głosowali na swoje preferowane opcje wybierając spośród kilku. Najmniej popularna opcja odpada i głosowanie jest powtarzane. W ten sposób eliminuje się najbardziej niepopularne opcje jedna po drugiej i na końcu dochodzi się do akceptowalnej alternatywy dla większości parlamentarnej.
Na pewno akceptowalną alternatywą nie jest wyjście bez umowy – parlament już kilkukrotnie sygnalizował, że będzie dążył do uniknięcia tej opcji. Na pewno nie jest nią pozostanie w Unii Europejskiej – to wprost podważałoby wynik referendum. Może sie okazać, że akcpetowalną alternatywą jest umowa w obecnym brzmieniu. Może sie okazać, że akcpetowalną alternatywą jest opcja „norweska”
poprzedni wpis