Piotr Śpiewanowski rozmawiał z Agnieszką Lichnerowicz TOK FM o tym, że jedynym sposobem, aby równocześnie ratować klimat i huty są inwestycje w zieloną energię.
Streszczamy główne tezy i zapraszamy do odsłuchania – zapis wywiadu już dostępny na naszej stronie!
1. W Europie zamykane są huty stali. Huta w Krakowie w ostatniej chwili uniknęła losu swoich konkurentek w Wielkiej Brytanii czy Hiszpanii. Przyczyną są spadające na świecie ceny stali i rosnące koszty rudy żelaza. W efekcie, światowi producenci ograniczają produkcję. Jako pierwsze zamykane są zakłady o najwyższych kosztach produkcji. Te koszty najwyższe są w Europie na skutek wpradzonego podatku klimatycznego (Europejski System Handlu Emisjami, ETS). Po tym jak koszty emisji jednej tony dwutlenku węgla wzrosły z 5 do 30 EUR, produkcja stali w Europie stała się dużo droższa niż w innych regionach.
2. Podatek klimatyczny (ETS) sprawdza się świetnie dla dóbr, którymi handlujemy lokalnie (na terenie Europy) – na przykład prądu. Wszyscy producenci są obarczeni podatkiem w taki sam sposób. W efekcie koszty są w pełni przerzucone na konsumentów, a firmy są zachęcone do tego, aby inwestować w niskoemisyjne technologie. Badania naukowe[1] pokazują, że wprowadzenie podatku przyczyniło się nie tylko do obniżenia poziomu emisji, ale również do znaczącego wzrostu liczby innowacji w tym zakresie. Nowe, niskoemisyjne technologie mogą być wprowadzane także poza obszarem obowiązywania podatku. W efekcie cały świat korzysta (choć cenę ponoszą Europejscy konsumenci).
3. Niestety, w przypadku przemysłu konkurującego globalnie, na przykład stali, taki podatek nie działa równie dobrze. Na skutek ETS, europejscy producenci ponoszą wyższe koszty niż producenci poza Europą. Firmom bardziej opłaca się przenieść produkcję do obszarów nie objętych podatkiem (np. Chiny, Rosja, USA), niż obniżać poziom emisji gazów cieplarnianych. Nic więc dziwnego, że produkcja ucieka z Europy, a emisje wcale nie maleją.
4. Nowa przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen proponuje, aby ulżyć europejskim producentom stali (i innych produktów konkurujących na światowych rynkach) i wprowadzić „podatek graniczny” od emisji dwutlenku węgla. W ten sposób importowana do Europy stal na granicy obciążana by była takim samym podatkiem, jaki muszą płacić europejskie huty w ramach ETS. W teorii, to idealne rozwiązanie. Niestety, rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Stal konsumujemy nie w rolkach, prosto z hut, ale w postaci samochodów, pralek, czy lodówek. Mierzenie ile jest stali w danym produkcie oraz za jaki poziom emisji CO2 odpowiada dana pralka będzie niezwykle trudne i kosztowne. Co więcej, taki podatek oznacza, że ceny stali w Europie będą wyższe niż w innych regionach. Pokrzywdzeni będą europejscy producenci samochodów i sprzętu AGD i to ich będziemy musieli ratować.
5. Jedynym rozwiązaniem są dalsze inwestycje w energię pochodzącą ze źródeł odnawialnych; zarówno w technologię wytwarzania, jak przechowywania oraz transmisji. Tylko w ten sposób można sprawić, że prawdziwie zielone technologie wytwarzania stali będą tańsze niż te oparte na węglu, a Europa będzie w stanie osiągnąć podwójny cel: wyeliminowania emisji gazów cieplarnianych oraz zachowania konkurencyjności.
Przeczytajcie również naszą analizę: „Po co nam Szczyt Klimatyczny?”