Wielka smuta putinowska. Jak rok sankcji wpłynął na potencjał Rosji – artykuł dr. Tomasza Makarewicza dla OKO.Press

przez Tomasz Makarewicz

24 Lutego 2022 roku rosyjskie wojsko zaczęło pełnoskalową inwazję Ukrainy. Komentatorzy (i, jak możemy się domyślać, Putin) spodziewali się szybkiej kapitulacji Ukrainy i anemicznej reakcji Zachodu. Tymczasem rok później Ukraina stoi niepokonana, a Zachód obłożył Rosję serią bezprecedensowych sankcji. W tym tekście chciałbym odpowiedzieć na pytanie o ocenę tych sankcji z perspektywy roku, ich wpływ na przebieg wojny i projekt putinowskiej Rosji, oraz lekcje na przyszłość.

Na wstępie należy podkreślić, że jakakolwiek ocena sankcji obarczona jest dużym stopniem niepewności.

  • Po pierwsze, Rosja zaczęła cenzurować szereg istotnych wskaźników gospodarczych, w szczególności nie publikuje szczegółowych danych handlowych. Trudno też ocenić wiarygodność tych wskaźników, które wciąż są dostępne, bo ostatni rok pokazał dobitnie, że systemowe kłamstwo jest filarem putinizmu. W praktyce ekonomiści muszą rekonstruować stan rosyjskiej gospodarki z szeregu dowodów pośrednich (na przykład dane handlowe z danych innych krajów), co siłą rzeczy obarczone jest solidnym „błędem pomiaru”.
  • Po drugie, nie istnieje jedna uniwersalna miara skutków sankcji, bo w ogóle nie istnieje jedna uniwersalna miara gospodarki.
  • Po trzecie, skutki tych sankcji rozłożone są w czasie i nie od razu stają się oczywiste. W dodatku Kreml jest doskonale świadomy tej niepewności i stara się ją wykorzystywać w swojej własnej wojnie informacyjnej.

Nie oznacza to jednak, że ocena sankcji jest niemożliwa. W skrócie: Putin skazał Rosję na kolejną Wielką smutę i zaczynamy obserwować owoce tego procesu na polu bitwy.

Przegrana inwazja

Rosja zaczęła wojnę z solidnymi zapasami materiałowymi (np. liczbę czołgów szacowano na od kilku do kilkunastu tysięcy) i względnie dużą armią. To oczywiste, że żadne sankcje nie mogły sprawić, aby te zapasy nagle wyparowały. Z drugiej strony, kremlowski plan dekapitacji Kijowa i błyskawicznego zajęcia Ukrainy spalił się na panewce w obliczu bohaterskiego oporu Ukraińców.

„Specjalna operacja wojskowa”, romantyczna wizja szybkiego zwycięstwa russkowo mira, zamieniła się w regularną wojnę na wyniszczenie, którą rządzi nieubłagana, zimna matematyka: której stronie szybciej skończy się wojsko?

Od początku konfliktu jest jasne, że ukraiński żołnierz góruje morale i wyszkoleniem nad rosyjskim, ale wygrać wojnę może tylko wtedy, kiedy Rosjanie przynajmniej częściowo stracą przewagę materiałową. Sankcje nie zastąpią zachodnich dostaw broni i szkolenia żołnierzy (i dlatego musimy naciskać polityków na dalszą pomoc dla Ukrainy), natomiast pełnią dwie ważne pomocnicze role: uderzają w rosyjski przemysł wojskowy i zmniejszają ogólny potencjał rosyjskiej gospodarki, utrudniając w ten sposób gospodarczą „obsługę” wojny.

Brakuje jakości

Analitycy wojskowi jeszcze przed wojną ostrzegali Rosję, że jej zbrojeniówka zależy od zachodnich technologii i komponentów, przede wszystkim na polu elektroniki, optyki i zaawansowanych maszyn produkcyjnych. Zachodnie sankcje na samym początku wojny wymierzono właśnie w dostawy takich komponentów, skazując Rosjan na korzystanie z rodzimych lub chińskich ekwiwalentów gorszej jakości. Skutki tego widzimy już dzisiaj na polu bitwy.

Wbrew buńczucznej propagandzie i próbie modernizacji z ostatniej dekady, odziedziczony po ZSRR rosyjski arsenał nie potrafi poradzić sobie z nowoczesnym NATO-wskim uzbrojeniem, od pocisków Javelin po słynne HIMARSy.

Co gorsze dla Rosji, na pole bitwy wysyła sprzęt coraz gorszej jakości.

Analitycy zauważyli ostatnio na przykład, że brak komponentów zmusił Rosjan do modernizowania czołgów zdecydowanie poniżej standardów sprzed wojny. Pamiętajmy, że mówimy tu o relatywnie starych T-72 i T-90, tymczasem Ukraińcy niedługo otrzymają Leopardy i Abramsy – Rosjanie w ogóle nie mają odpowiedzi na te zachodnie czołgi najnowszej generacji. Jeszcze przed wojną taką odpowiedzią miał być prototypowy T-14 Armata, ale rosyjskim inżynierom nie udało się sfinalizować i wdrożyć do masowej produkcji tego projektu, przez co stał się obiektem żartu: to najbardziej wyrafinowany czołg świata, oparty o najbardziej zaawansowaną technologię stealth, dlatego nikt go jeszcze nie zobaczył na polu bitwy.

A ilość? Z nią też jest problem

Wedle popularnej opinii, atutem Rosji ma być przewaga ilości nad zachodnią jakością. Prorosyjscy komentatorzy straszą nas wręcz, że Rosja wciąż walczy na pół gwizdka, z jedną ręką związaną za plecami, i kiedy Putin straci w końcu cierpliwość, zmobilizuje takie masy sprzętu i żołnierzy, że zaleje Ukrainę jak powódź.

Wystarczy chwila namysłu, aby od razu zauważyć drobny problem w tej argumentacji: Putin po roku wojny, po dziesiątkach tysięcy zabitych żołnierzy, po upokorzeniu pod Kijowem, Charkowem i Chersoniem, nie stracił jeszcze cierpliwości?

Wróćmy do przykładu czołgów. Wedle popularnych szacunków Rosjanie zaczęli wojnę z 3 tysiącami sprawnych czołgów i parkiem do 10 tysięcy w składach. Problem z tą drugą liczbą polega na tym, że obejmuje ona maszyny, które trzymano w kiepskich warunkach („na świeżym, syberyjskim powietrzu”) i które od dawna są technologicznie przestarzałe. Te czołgi wymagają dogłębnej modernizacji i restauracji, w praktyce Rosjanie mogą liczyć na jedną trzecią do połowy tych maszyn, a reszta będzie przydatna raczej jako źródło części zamiennych. To wciąż olbrzymia liczba, tylko że dochodzimy do ważnego problemu: rosyjska zbrojeniówka w zeszłym roku odrestaurowała około 600 czołgów i zbudowała kolejne 250 nowych. Tymczasem udokumentowane rosyjskie straty w momencie pisania tego tekstu to ponad 1700 maszyn. Doliczając 30 proc. jako szacunek strat nieudokumentowanych, dostajemy liczbę około 2200 czołgów, czyli dwuipółkrotność nowych i odrestaurowanych maszyn!

(…)

Dalszą część tekstu przeczytacie na stronie OKO.Press

Teksty takie jak ten powstają dzięki wsparciu naszych patronów. Jeśli nasza misja jest Ci bliska, możesz zostać jednym z nich lub zachęcić do tego znajomych

Podobne opinie i ekspertyzy

Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Akceptuję Polityka prywatności